Schloss Rohrau – Atrakcje Austrii poza głównym szlakiem

Schloss Rohrau – atrakcje Austrii poza głównym szlakiem. Nie mówię o szlaku narciarskim. Nie interesuje mnie to, więc nie znajdziecie na blogu BeVario Life peanów wyciągów czy miejsc idealnych dla wszelkich szaleństw na nartach, desce, czy chociażby buciku z kijkiem lub bez. Mówię raczej o szlaku Polska > Czechy > Austria > ukochane Włochy. A po drodze Wiedeń.

Wiedeń miasto koszmar

Koszmar dla kierowców. Przejeżdżasz przez Wiedeń. Zakorkowany. Po horyzont marzeń o szybkim wydostaniu się z piekła kierowcy. Ile lat jeżdżę przez Włochy tyle lat Wiedeń jest moją drogą krzyżową. Mniejszą lub większą. W tym roku ogromną. W ogólności myślę, że miasto te powinno nazywać się Korek. Idealna nazwa. Dlaczego rozwijam się na ten temat? Cóż. Moja nawigacja wymyśliła sobie ucieczkę z Wiednia. Dzięki temu lepiej poznałem Austrię i jej atrakcje, poza tym głównym wymienionym szlakiem. Ale o tym za chwilę..

Sztuczna inteligencja wie lepiej

Wspomniana nawigacja wymyśliła sobie objazd. Kurczę. Powiem Wam, że miałem taką chwilę czystej, niekłamanej radości jak jechałem dróżkami, równolegle do autostrady i widziałem, że autostrada po prostu stoi. Po zasięg mojego wzroku. Wszystko fajnie. Do czasu.

Wjechałem na zaskakująco wielopasmową trasę, zakorkowaną ale płynnie. Wzbudziło to mój niepokój. Zaskakująco częste pojawianie się nazwy “Bratysława” starło z mojej twarzy jakiekolwiek, wcześniejsze oznaki radości. Zatrzymałem się na poboczu, nawigacja w dłoń i.. Jadę do Słowacji. !$!@$

Nie mam winiety. Mam tylko na Czechy. Jak tu znaleźć ucieczkę? Po przełamaniu woli upiornej nawigacji (co wprowadzałem nowe dane docelowe to ona czyli upiorna nawigacja, uparcie dodawała do trasy Bratysławę, mimo wielokrotnego zaznaczenia, że ja nie mam ochoty). Skracając opowieść powiem, że wyszła mi wycieczka po Austrii wzdłuż granicy słowackiej. Do Czech. Doszły mi kolejne godziny jazdy.

To w ogóle takie jest nie do opisania uczucie – jesteś głęboko w bagnie, daleko od domu. Za sobą masz naprawdę pokaźną ilość godzin za kółkiem i kilometry manewrów w głowie. A jesteś daleko od domu. W Austrii. Na w sumie “zadupiu”. A gdzie Czechy? A gdzie Polska? Złość, śmiech, rezygnacja, wyczerpanie, skumulowane ciepło upalnego dnia za kółkiem w organizmie (klima, fajek, klima, fajek…więcej kilometrów, szybszy cykl…). Ból oczu. Oznaki zmęczenia, które powinny się u mnie pojawić dopiero za granicą Polski (po tylu latach za kółkiem świetnie odgaduję u siebie objawy – koncentracja i dekoncentracja; itp).

Turystyka lekiem na męczącą jazdę

Wyszło super. Po znalezieniu się na ziemi nie znanej mi wcześniej, zatrzymałem się przy naprawdę przyciągającym wzrok Schloss Rohrau. Pozwiedzałem na spokojnie, narobiłem zdjęć. Uspokoiłem się. Rozchodziłem kości. Ból tego i owego przeszedł. Umysł się oczyścił. Po prostu dałem sobie spokój z gonieniem króliczka. Czy ja muszę dojechać do Polski tego samego dnia co wyjechałem? No nie.

Telefon do hotelu docelowego i ochrona dostała zestaw (klucz, karta), który mi później, gdy dotarłem w końcu na miejsce głęboko w nocy, przekazała.

Zwiedzanie Dolnej Austrii

Spokojnie przejechałem Austrię podziwiając trzy rzeczy:

  • Urokliwe, pozbawione oznak jakiegokolwiek życia miejscowości (wspominałem sobie podobne uczucia, kiedy wynająłem tani nocleg w austriackim Pinkefeld a także wspominałem czasy kiedy dość długo przebywałem w Niemczech – jest taka samo czyli wieczorem jak zobaczysz człowieka to jest duża szansa, że to turysta bo rodzimi mieszkańcy zamykają się w domach i gaszą światła).
  • Przeogromne ilości wiatraków. I naprawdę silne wiatry.
  • Mnóstwo mijanych, przepięknych zamków i pałaców (taka asfaltowa Loara).

 

Schloss Rohrau

Wracając do tego pięknego zabytku. Jest to duży kompleks różnych budynków i słowo “zamek” średnio pasuje. Dla mnie to raczej potężny kompleks pałacowy. Niemniej nie byłem zdziwiony widząc nazwę “schloss” (czyli zamek) przy pałacu. To jest bardzo częste w Niemczech i Austrii. Słowo to może oznaczać zamek lub pałac (słowniki też wymiennie je tłumaczą na język polski). Więc zawsze to będzie niespodzianka. Jeżeli chcesz zobaczyć soczyste mury fortecy szukaj “burg”.

Schloss Rohrau swoje początki ma w średniowieczu. Pierwsza wzmianka o właścicielu pochodzi z 1240 roku (Dietrich de Rorow z domu Liechtenstein). W historii zamku nie znajdziemy licznych oblężeń, zniszczeń, najazdów itp. Można powiedzieć, że jest dość spokojna. Jedynym “krwawym” elementem był najazd Turków w 1593 roku niemniej dość szybko naprawiono zniszczenia.

Ciekawostka jest jedna a w zasadzie dwie ale ściśle powiązane czyli wspaniała kolekcja dzieł sztuki (jedna z największych w Austrii) rodziny Harrachs (podobno ta rodzina jest bardzo ceniona w Austrii – w skrócie – najwyższa półka arystokratyczna). A teraz druga ciekawostka czyli poprawka do pierwszej: w 2006, złodzieje skradli 16 obrazów (Rembrandt, Van Dyck, Rubens i Pieter Snayers).

Nie podaję Wam namiarów na stronę internetową Schloss Rohrau gdyż jest tak uboga (i ma nie dokończone działy), że po prostu szkoda Waszych nerwów przy szukaniu informacji (chociażby o kolekcji dzieł).

Powiązane artykuły

Komentarze