Raid Shadow Legends. Wciągające zderzenie ze ścianą. Ze względu na fakt, że będzie to moja pierwsza recenzja gry na androida (i w ogóle) na tej stronie internetowej to trochę przybliżę jakie parametry w ocenie będę brał pod uwagę. A w zasadzie co będzie bardzo mocno determinowało wynik końcowy. A jest to…
Pieniądze wydawane na grę
I nie chodzi o sam fakt wydawania pieniędzy. No dobra chodzi o pieniądze ale bądźmy poważni. Zdecydowana większość użytkowników kupuje gry. A przynajmniej zdobywa je z legalnych źródeł jak np. niekończące się okazje na zdobycie darmowej gry na Epic Games. Czasy torrentów z wielu powodów odeszły już prawie do przeszłości.
Kupowanie gier stacjonarnych (np. PC, konsole) wbrew pozorom to wydatek dość mały. Ok. Ktoś powie, że 200-400 złotych za grę to dużo ale proszę mi uwierzyć, że są to przysłowiowe grosze w porównaniu z tymi pieniążkami jakie wydaje się w grach z tzw. mikropłatnościami (głównie gry mobilne). Dodam na marginesie, że obecnie mikropłatności to czasami wydatek właśnie 400 złotych. A gdzie takie coś zobaczymy? W grach na urządzenia mobilne. Sam jestem graczem i użytkownikiem Androida więc moje recenzje będą dotyczyły tych gier ale podobne gry lub nawet te same gry co na Androidzie spotykane są w iOS. I zasady wyciągania kasy od klienta są takie same.
Dodam, że coraz więcej gier “stacjonarnych” implementuje rozwiązania z gier mobilnych. Na razie będą to tylko “skórki” ale jestem w stanie wyobrazić sobie pełniejsze zaimplementowanie rozwiązań “mobilnych”.
Czy będę obniżał ocenę za wyciąganie kasy od gracza? Nie. A w zasadzie raczej nie. Uważam, że jest to parametr neutralny w obecnych czasach. Wszędzie to jest. Jest to tak powszechne, że samo w sobie nie jest złe. Złe natomiast jest coś innego. Współczynnik absurdu czyli..
Co dostanę za wydaną kasę?
Lubię gry, które oferują mi za pieniądze pewną możliwość. W ogóle wydawanie pieniędzy w tych grach to jest tylko opcja. Możemy sobie dokupić graficzną zmianę (super neutralna sprawa dla całej społeczności graczy w danej grze) lub pewne przyspieszenie czyli trochę szybciej coś zdobędziemy ale to nie jest zdobycie przewagi. A przynajmniej nie jest to zdobycie przewagi permanentnej nad graczem całkowicie free2play.
Lubię gry gdzie kasa to opcja. I w tych grach możesz swobodnie grać free2play i nadal dobrze się bawić i mieć szansę na zdobycie tego co gracz premium. I takich gier jest malutko. Bardzo dużo gier przesadziło z parametrem wyciągania kasy i mówimy już o zaburzonej rozgrywce czyli rosnącą przepaścią między graczem free2play a graczem premium.
To jeszcze nie jest ostatecznym problemem i czynnikiem powodującym u mnie zerowanie oceny. Bardzo nie lubię dwóch innych czynników. Jeden z nich związany z tym aspektem czyli wymuszanie. Wymuszanie by coś kupić inaczej czegoś się nie dostanie. Gra Raid Shadow Legends posiada coś takiego.
Kolejnym aspektem jest tracenie własnych postępów.
Wirtualna śmierć
Jest kilka fajnych gier, które oceniłbym nawet wysoko ale do dnia dzisiejszego nie poradzono sobie z najważniejszą rzeczą. Stabilność konta gracza. Wykluczenie możliwości, że przy przenosinach na innego smartfona utracimy konto. Wykluczenie możliwości, że jak się wyloguję i ktoś zaloguje się na moim sprzęcie na inne konto by pograć to ja swojego nie stracę. Jeszcze tak zwane pół biedy jak graliśmy free2play ale zazwyczaj są to bolączki w grach mocno skupionych na graczach premium. A wtedy straty mogą być liczone w tysiącach.
Na szczęście gra na androida Raid Shadow Legends tego nie ma. Odzyskiwanie konta przebiega bezproblemowo. Granie na wielu jednocześnie (skakanie po kontach) działa bezproblemowo. Gra (przynajmniej u mnie) nigdy nie miałem problemów z rozpoznaniem właściwego użytkownika.
Raid Shadow Legends
Gra jest prosta w założeniach. Wykonując rożne aktywności (eventy, chodzenie po mapie kampanii czy lochach) mamy szanse zdobycia różnych bohaterów. Bohaterów tych możemy rozwijać i wystawiać ich do walki z innymi graczami. To w skrócie. Gra jest dość rozbudowana. Jest ogromna liczba bohaterów, różne frakcje, różne umiejętności, różne możliwości złożenia drużyny. Samo zbieranie zasobów do ich rozwoju to bardzo czasochłonny aspekt gry. Bohaterowie są podzieleni na różne stopnie rzadkości i tych najlepszych naprawdę ciężko zdobyć.
Upływ czasu i postęp
Gracz free2play ale też gracz premium zauważy jedno. Potrzeba naprawdę ogromnej ilości czasu by poczuć pewien postęp na swoim koncie. Przez długi czas pływamy na dole stawki i szansę na coś więcej pojawia się po miesiącach (a raczej latach). Aktywności dzienne nie są mocno wymagające ale też dają mało do rozwoju konta. W zasadzie to wygląda na zbieranie okruszków by po miesiącu czy dwóch móc je wydać na raz. W wybranym evencie. Z tym, że warto zdecydowanie podkreślić, że jeżeli w przypadku gracza premium mówimy o żółwim tempie to w przypadku gracza free2play nie ma skali by określić “wolność” postępu rozwoju konta. I tu dochodzimy do problemu jaki ma w sobie ta gra. Zderzenie ze ścianą jest bolesne.
Raid Shadow Legends nie zdobyłem Fragment Fusion
Okazuje się, że nasze zbierane zasoby mogą nie starczyć by w evencie gdzie zbiera się 100 fragmentów bohatera zebrać ich całość na przywołanie tego najrzadszego. Może nam zabraknąć 5 i wtedy cały wysiłek idzie na marne. Gra nie przewiduje by po zakończeniu eventu jakoś te brakujące 5 fragmentów gdzieś zdobyć. Jest tu zero – jedynkowość. I w tym momencie wkracza portfel. Co więcej – wydanie 200 pln niczego nie gwarantuje. Do samego końca toczy się zacięta rozgrywka. Wszystko albo nic.
Jak ktoś zainstaluje sobie grę i wejdzie w portal przywoływania bohaterów a później wybierze zakładkę Fragment Fusion to zobaczy mnóstwo bohaterów z parametrem 0/100. Można sobie popatrzeć bo nigdy już ich nie zdobędziesz (tą drogą). Jest to pomnik krwiożerczej polityki Plarium (twórcy gry). Dobitnym uzasadnieniem tego faktu, że kilka dni po takim evencie pojawia się oferta. Można kupić 10/100 takich fragmentów za 95 złotych. Z jednej strony jest to westchnienie ulgi. Taka ostatnia szansa na wyjście z sytuacji bez wyjścia (jak wspomniałem – ta gra to pomnik niedokończonych bohaterów z poprzednich eventów). Ale z drugiej strony jest to bandyckie wymuszenie. Dlaczego?
Grałem w gry, gdzie końcówka była taka sama. Różnica jednak polegała na tym, że event trwał dłużej a gdyby ktoś zrobił wszystko to zdobyłby powiedzmy 300/100 tych fragment fusion. Jedynym parametrem tak naprawdę istotnym by event zakończył się sukcesem było uczestnictwo w nim i regularne wykonywanie misji (ale nie z typu wejście na Mount Everest bez tlenu). By nie mieć sukcesu trzeba by było nie grać. I tyle.
W grze Raid Shadow Legends grać trzeba a ponadto trzeba być w top 2 graczy w poszczególnych etapach. A żeby to się stało to trzeba albo tygodniami się przygotowywać (i nadal nie ma gwarancji sukcesu) albo ostro posmarować pieniążkami. Pierwsza opcja jako ratunek dla gracza free2play jest o tyle obrzydliwa, że nasze poczynania w międzyczasie to zamrożenie rozwoju. Tylko klikanie i zbieranie zasobów. Nie ma szans by przez tygodnie stagnacji poczuć satysfakcję z gry.
Oczywiście zaraz pojawiła się oferta zakupu tych kryształów przywoływania. Jeżeli pamiętam to 25 za 190 złotych. Czyli 1140 złotych za jednego legendarnego bohatera (dodajmy, ze przeciętnego). Oczywiście można te kryształy powoli zdobyć. Według mnie 15 na 2 tygodnie czyli 30 na miesiąc. Można więcej, można mniej. Ja podaje liczbę jaką przeciętnie, bez spocenia się, mogę zdobyć. 5 miesięcy na jednego legendarnego bohatera. A ich jest ogromna ilość. Jak już pisałem – skala to słowo klucz.
Ale czy jest jakaś przyjemność z gry?
Teoretycznie tak. Jeżeli pominiemy ten aspekt to cała pozostała część gry jest dość przyjemna. W ogóle musimy pominąć jako gracz free2play (i premium z dolnej półki) rywalizację w eventach by mieć przyjemność z tej gry. Musimy tą grę potraktować jako grę solo (a raz na miesiąc wybrać sobie jakiś pojedynczy mały event by coś więcej ugrać). Jeżeli tak zrobimy to gra dostarczy nam trochę zabawy. Dużo różnych bohaterów (zdobędziemy tonę rzadkich i trochę epickich ale zapomnijmy o legendarnych) których będziemy mogli powoli uzbrajać i powoli przechodzić pewne etapy w grze.
Niemniej znów nadziejemy się na pewną ścianę. Otóż pokonanie tego samego przeciwnika 10 razy (walka podzielona na 3 etapy) może nie być mocno nużące ale często i gęsto będziemy musieli to robić w o wiele większej ilości. A wtedy przychodzą nam z pomocą tak zwane walki automatyczne.
Podsumowując ten fragment recenzji gry: Raid Shadow Legends ma potencjał. Nie można powiedzieć, że nie da się jej polubić. Ale aspekt finansowy a raczej sposób jego ułożenia, złe zeskalowanie, stosunek złotówka / zysk w grze jest tak absurdalny, że gdybyśmy chcieli wejść na wysoki poziom czyli zostać graczem premium to ta gra jest jedną, wielką niewdzięczną czarną dziura dla portfela. A jeżeli zapomnimy o tym aspekcie to ta gra jest za wolna by czuć codzienną satysfakcję. Za wolna w sensie rozwoju, zdobyczy itp.
Raid Shadow Legends – walki automatyczne
Gracz free2play ma ich do dyspozycji 30 takich walk na 24 godziny (pula odnawia się co dobę). Możemy sobie wykupić abonament i będziemy ich mieli 100 na 24 godziny. I uwierzcie mi, czasami i 100 to za mało. A ręcznie klikanie by ponowić walkę bardzo zniechęca.
W ten czy inny sposób gra wymusza na nas aktywność finansową i to nie małą by w ogóle mieć jakąkolwiek przyjemność z gry.
Raid Shadow Legends – grafika
Bardzo przyzwoita. Jedna z ładniejszych gier na rynku aczkolwiek modele bohaterów to w większości kopiuj wklej z małymi zmianami. Ponadto im większy ekran (duży tablet albo np. granie na emulatorze na PC) tym gra coraz bardziej razi pikselozą.
Raid Shadow Legends – rozgrywka
Mocno rozbudowana ale oparta na prostych schematach. Z drugiej strony składanie odpowiedniej drużyny może być zajęciem wymagającym wielogodzinnej analizy. Bohaterowie mają naprawdę dużą gamę umiejętności.
Granie w trybie free2play
Teoretycznie możliwe ale to jak wchodzenie na Mount Everest bez tlenu.
Ilość potrzebnych pieniędzy
Ogromna. By mieć i płynność rozgrywki i by nie mieć poczucia, że ciągle czegoś brakuje i by mieć realne szanse w eventach potrzebujemy setek (albo i tysięcy) wydawanych złotówek miesięcznie.
Raid Shadow Legends – zabezpieczenie konta
Jak już pisałem – działa świetnie. Świetnie działa odzyskiwanie. Świetnie działa przenoszenie się na inne urządzenia.
Sojusz nie ma znaczenia?
W mojej opinii, na podstawie moich przygód z tą grą uważam, że granie w sojuszu ma sens tylko w jednym przypadku. Grasz w sojuszu koksów. Ale to takich ogromnych koksów. Wtedy nagrody za walki sojuszów są jakieś sensowne. W pozostałych przypadkach (99%) można grać solo bo sojusz kompletnie do niczego się nie przydaje.
Bym zapomniał – przydaje się w jeszcze jednym momencie. Ale dla tego momentu możesz grać w sojuszu 1 osobowym (czyli stworzonym przez siebie). Czasami masz misję na uszkodzenia zadane bossowi dostępnego tylko z poziomu sojuszu.
Tak więc podsumowując ten element gry to jest on totalnie pomijalny. I teraz tak. Ja osobiście lubię grać w solo ale akceptuję gry w których musze grać w sojuszu. Z tym, że w opisywanej grze opcja gry w sojuszu jest bardzo słabo rozwinięta. I kompletnie nie sprawia przyjemności.
Jest taka gra Magnum Quest. Mogę śmiało powiedzieć, że tam granie w sojuszu też jest zarysowane tylko trochę. To nie jest główny cel w tej grze. Ale jest to zrobione świetnie. I interakcje między graczami są fajne. Ponadto podoba mi się to, że każdy sojusz może zdobyć to samo. Jedynym wyznacznikiem jest liczba aktywnych graczy. No ale to Magnum Quest. W Raid Shadow Legends jest to bardzo słaby element.
Podsumowanie
Nie polecam tej gry. Wręcz odradzam. Ma kilka niezłych pozytywnych aspektów ale te skupienie na wyciąganie kasy od gracza (chociażby ciągłe, liczne popupy z ofertami) jest co najmniej irytujące. Eventy to zderzenie z przykrą rzeczywistością.
Raid Shadow Legends – Ocena końcowa
Mimo w miarę dobrego ogólnego wrażenia jakie na mnie gra Raid Shadow Legends zrobiła i mimo docenienia grafiki, rozbudowania rozgrywki oraz bezproblemowego odzyskiwania konta to aspekt związany z wymaganiami finansowymi jaka ta gra stawia przed graczem powoduje, że wystawia niską ocenę.
Pod względem drapieżności finansowej przypomina mi ta gra inną grę a raczej gry. Słynne World of Tanks i World of Warships. Ale o nich napiszę w oddzielnym artykule.
Zdaniem końcowym niech będzie to, że gdyby w tej grze zastosowano stonowane podejście do kasy i gdyby gracz free2play mógł więcej mieć możliwości a zatem i przyjemności z grania to ta gra zasługiwałaby na ocenę w okolicach 7. A jeżeliby Raid Shadow Legends osiągnąłby pod tym względem poziom Magnum Quest to byłoby w okolicach 10. Bo to, że ta gra ma potencjał to trzeba uczciwie przyznać.
Niemniej tego nie ma i nie zapowiada się by cokolwiek miało polepszyć się. Na tym etapie gra nie zasługuje więcej niż na ocenę 3.5.