Niechciane atrakcje w Turcji. To krzywdzący tytuł ale w odpowiednim kontekście bardzo odpowiedni. To jest ostatni mój wpis dotyczący wycieczki do Turcji. Tyle się naopowiadałem o tych “niechcianych atrakcjach w Turcji” że w końcu nadszedł czas by zabrać się za ten temat czyli “Niechciane atrakcje w Turcji”.
Wycieczka była krótka (Turcja wiosną bez obaw. Tania wycieczka zorganizowana). Przyznaję. Jak już wspomniałem operator wycieczki rozszerzył program o 1 dzień. Dzięki temu jest szansa by więcej i co ważniejsze na spokojnie pozwiedzać Pamukkale (Wapienne tarasy Pamukkale czyli basen Kleopatry) i Hierapolis (Starożytne miasto Hierapolis to nie tylko basen Kleopatry). Ja tej szansy nie miałem więc opowiadam o tym co ja doświadczyłem. A doświadczyłem goryczy. W tak krótkim czasie przeznaczeniu naprawdę wielu, wielu godzin na oglądanie ekstra dodatków do wycieczki które przecież prowadziły tylko do bardziej jawnej lub mniej zachęty do wydania pieniędzy w tureckich konkretnych sklepach kosztem samego zwiedzania Turcji czy nawet wolnego czasu dla siebie było moim zdaniem OBURZAJĄCE!!!
Niechciane atrakcje w Turcji są dominujące!
Tak na marginesie – niech każdy przewoźnik dobrze skomponuje wycieczkę gdyż może się okazać, że jakiś niezadowolony z wycieczki turysta kiedyś założy blog podróżniczy (tak jak ja zacząłem pisać na BeVario Life) i opisze te swoje oburzenie. A proszę mi zaufać – wbrew pozorom wpis na stronie internetowej ma kilkukrotnie większą siłę przekazu niż pisanie nawet portalach społecznościowych (mówię z pozycji zwykłego zjadacza chleba czyli osoby, której jedzenie chleba jasnego lub ciemnego nie budzi narodowego zainteresowania).
Niemniej jakieś plusy były – a w zasadzie jeden ale to już za chwilę. Atrakcje były trzy. Wymienię pokrótce każdą.
Niechciane atrakcje w Turcji
- Fabryki biżuterii. Kosztem zwiedzania Antalyi i pięknego starego portu (Antalya stare miasto. Handel z Turkami czyli walka o piękną lampę) zostaliśmy wywiezieni do ponurej bo przemysłowej części miasta. Była ogromna hala (nie to co nasze centra handlowe). W małym przedsionku mini muzeum z gablotami poznawczymi – ot byśmy wiedzieli jaki kamień jak wygląda. Zaraz nas zresztą wprowadzili do hali a w zasadzie do basenu z piraniami. Mnóstwo stoisk z biżuterią, przy każdym albo Rosjanin albo Rosjanka – jak z żurnala. Uśmiech wymuszony od ucha do ucha i wciskanie na siłę biżuterii do kupienia. Jakoś po 30 minutach odczepiła się nasza osobista pirania – naprawdę wielokrotnie mówiliśmy nie w różnych językach. Niestety nasz sukces był tylko chwilowy – czekaliśmy godzinę na parkingu przy autobusie – usidlili jakąś Polkę na pierścionek. Oczywiście parking w rejonach nie oferujących cokolwiek oprócz nudy.
- Fabryka odzieży skórzanej. Kolejny wstrętny podstęp naszego operatora wycieczki. Ciuchy takie sobie. Ceny (w dolarach) oszałamiające. Butik z butami i torebkami spowodował iż straciłem wzrok (ceny!!!). Jedynie co to zobaczyłem tą lampę o której pisałem. Był też pokaz mody na wybiegu i to jedynie mogę zaliczyć na plus bo nic takiego nie widziałem wcześniej (wrażenia mam średnie – to nie był pokaz bielizny).
- Fabryka dywanów. I to z czystym sumieniem mogę zaliczyć do pozytywów. Też było oferowanie kupna ale nie tak nachalnie. Bardzo ciekawy zakątek – muzeum – gdzie zobaczyłem bardzo stare dywany, jak je się robi, jakie są różnice (liczba węzełków, materiał), historia dywanów. No super. Same dywany wyłożone w licznych mniejszych i jednym potężnym pomieszczeniu. Piękne. Ciekawostka: w samej fabryce się nie robi dywanów. Wzór wędruje na wieś do biednych rodzin. Tam kobieta tka. Oni odkupują dywan (taki program pomocy społecznej bo jest to monitorowane przez państwo) i odsprzedają (no cóż, za większą cenę) dalej. W sumie to nawet niegłupie rozwiązanie. Naprawdę, było fajnie.
Jedyne zdjęcia w zasadzie jakie zrobiłem – pokaz mody – ciemno , nie wyszło. biżuteria – obrzydzenie spowodowało u mnie niechęć do robienia zdjęć a dywany – oglądałem!!!
ps: przeglądając po latach ofertę tego przewoźnika okazało się, że chyba wyciągnął wnioski albo klienci skutecznie zwrócili uwagę na problematykę kompozycji wycieczki zorganizowanej. Wszystkie elementy, które miałem okazję doświadczyć zostały ale sama wycieczka została wydłużona o 1 dzień. Nic nie zostało dołożone. Oznacza to, że ma się więcej czasu dla siebie by mieć szansę wykazać się własną inicjatywą i by samemu coś unikatowego zobaczyć. Niechciane atrakcje w Turcji są przez to mniej dokuczliwe.