Netflix Pasażer nr 4. Stracony potencjał. Stracony czas? No właśnie. Czy mimo uchybień naprawdę nie warto zobaczyć tego filmu?
Netflix Pasażer nr 4 – bardzo nieprzekonująca historia
Fundament głównej historii jest bardzo nieprzekonujący. Wręcz mam wrażenie, że twórcy filmu wyszli z założenia, że odbiorca ma niski iloraz inteligencji. Jeżeli tak to po co starali się w innych momentach by film był dobry i spójny? Nie wiem. Dodatkowo w ogóle historia sama w sobie (pomijam już bezsensowny początek) jest mało ciekawa. Podobnych historii, wariacji na ten temat jest już wiele (i kilka jest lepszych). Mam wrażenie, że film krótkometrażowy napuchł do rozmiarów pełnoprawnego filmu z tym, że zapomniano dokręcić te minuty a zamiast tego posypano trocinami. Bo pewne uproszczenia są dopuszczalne w filmie krótkometrażowym ale w filmie pełnometrażowym takie uproszczenia powodują ból zębów u widza.
Netflix Pasażer nr 4 – wątki poboczne
Jest ich mało. W przypadku niektórych są w odpowiedniej dawce byśmy poznali jakiegoś bohatera ale mam odczucie, że w niektórych przypadkach są zbyt minimalistyczne.
Netflix Pasażer nr 4 – gra aktorska
Poprawna z minusem. Im mniej znany aktor tym lepiej zagrał. Mam wrażenie, że w tej niespójnej produkcji aktor z większym dorobkiem miał po prostu większe problemy z odnalezieniem się. Czy wspomniałem już słowo “nieprzekonywujący”?
Netflix Pasażer nr 4 – efekty specjalne
To jest chyba najjaśniejszy punkt. Dekoracje, odwzorowanie wnętrza statku są po prostu bardzo dobre. Do innych rzeczy też nie mam powodu “przyczepiać się”. Obraz bardzo przyjemny. Muzyka to nieprzeszkadzające tło.
Netflix Pasażer nr 4 – chęć obejrzenia ponownie za 2 lata
Bardzo mała. Ten film od Netfliksa nie ma w sobie nic co chciało by się jeszcze raz zobaczyć. Dobrym przykładem jest film Marsjanin. Jako close future sf nie ma sensu go oglądać ponownie. Ale świetna gra aktorska + humor w opakowaniu sf? Why not? Ja oglądam go co jakiś czas i się bawię za każdym razem tak samo dobrze.
Netflix Pasażer nr 4 – ocena końcowa
Ocena końcowa filmu sf Pasażer nr 4 u mnie jest średnia (6/10). I tak się dziwię, że wyszło tak wysoko ale jak już pisałem – dekoracje czy efekty są bardzo dobre. Czuć, że do końca nie oszczędzano na filmie. Szkoda, że scenariusz jest taki słaby. Przy lepszym scenariuszu (mniej infantylnym) wybrani do odegrania ról aktorzy poradziliby sobie lepiej. Czy obejrzenie tego filmu to strata czasu? I tak i nie. O tyle strata czasu, że ten film nic nie wnosi. Nie będziemy wzdychać i wspominać a jeżeli już to w negatywnym kontekście. O tyle nie strata, że nie ma wielu filmów sf i dla fana gatunku nawet ten niedoskonały film może stanowić jakąś strawę.
I taka już myśl ostatnia: oczywiście doceniam, że w filmie (jak już postaramy się nie zwracać uwagę na “głupotki”) jest podjęty wątek tej najtrudniejszej wśród grupy decyzji czyli: kogo mamy zostawić? Kogo mamy poświęcić? Jak to mamy zrobić? Czy mówić czy nie? Każdy z bohaterów w tym filmie ale i w innych (bo przecież nie jest to wątek unikatowy w skali kinematografii) musi podjąć decyzję.
W filmie od Netflixa mamy dość udaną próbę ukazania tych różnic pomiędzy ludźmi. Ich decyzje, przesłanki czy fundamenty są inne i inne są reakcje. Najlepiej oczywiście ukazany jest fundament tego bohatera co się poświęci. I tu duży plus dla tego filmu. Ale jak powiedziałem na wstępie – ta naprawdę idiotyczna głupota rozpoczynająca “intrygę” w filmie kompletnie pozbawiła mnie radości z obcowaniem z tym filmem.
I już kończąc – film to jedno ale warto zastanowić się nad tymi decyzjami z znanych nam historii i polskiej i światowej wspinaczce wysokogórskiej. Do dnia dzisiejszego pamiętam sprawę Witolda Mackiewicza i Elisabeth Revol. I jak my byśmy się zachowali? I co dla nas jest ważne?
Uprzedzam, że Wasze obecne postanowienia i przekonania o własnej wartości mają szansę rozpaść się w drobne szczątki przy zderzeniu z rzeczywistością. Nie życzę Wam byście podejmowali wyborów jakie musieli podjąć bohaterowie filmu Pasażer nr 4.