Microsoft kończy wspierać Windows 10. Co to oznacza? Moja opinia o Windows 10 ale też i innych odsłonach tego systemu operacyjnego. Zacznę od wspomnień.
Atari, Commodore i Amiga
Szybko wspomnę, że moja styczność z komputerami i systemami sięga aż tak daleko. Dlaczego o tym piszę? Bo mam inną perspektywę na systemy operacyjne tak samo jak na gry od wielu młodszych ode mnie ludzi. Przeżyłem dużo, dużo nerwów straciłem, wybaczam wiele a oczekuję rzeczy możliwych. Żeby nie było, to ja ciągle fascynuję się przyszłością dalszą i bliższą i kiedy mogę to śledzę nowinki technologiczne.
Dawne Windows – wrażenia i wspomnienia
Nie każdy system operacyjny spod szyldu Microsoft miałem okazję wykorzystywać (i na szczęście!) ale przeszedłem drogę, długą, mając za towarzyszy wersje nędzne ale i takie, które były wartościowe.
- Windows 3.0 – to było coś co wyparłem z pamięci. Na szczęście krótko się męczyłem – to był bardzo krótki epizod bo za chwilę miałem okazję na dłużej korzystać z poprawionej wersji.
- Windows 3.1 – z perspektywy osoby mającej komputery oparte na innych systemach operacyjnych to Windows 3.1 nie wspominam źle. Ale znów niczym mi się nie wrył w pamięć. Mniej błędów i ciągle przypominał mi AmigaOS a to system a Amigi był ten na którym większość rzeczy się nauczyłem. Dopiero następny system Microsoftu był na swój sposób dla mnie przełomem. Bo znów było dużo rzeczy których się uczyłem (przez kombinowanie)
- Windows 95 – Nie wspominam go źle bo ogólnie te czasy dość miło mi się kojarzą. Pierwsze komputery składaki, porównywanie DX4 z pentiumami, bardzo mała pojemność HD i ciągłe zabawy z wirtualnym powiększaniem przestrzeni dyskowej, śledzenie nowinek w kwestii kart dźwiękowych (aż straciło to sens bo ucho ludzkie już dawno było gorsze niż to co oferowały karty) i tak mógłbym wymieniać długo. To były też czasy gdy moje komputery Pc w dużej mierze były używane i słowo składak było bardzo adekwatne. Kolekcja bebechów z różnych skrzynek rosła u mnie jak kolekcja kart Magic the Gathering (późniejszy trochę czas ale wspaniały). Było tak dużo kombinacji, poprawek, myślenia, problemów, że sam Windows 3.1 gdzieś był na dalszym planie. Dlatego jego niedoskonałości bardzo wybaczałem (bo z opóźnieniem je widziałem).
- Windows 98 SE – tu na szczęście wsiadłem od razu na poprawioną wersję Windowsa. Źle nie wspominam ale tak naprawdę jedynie z czym mi się po latach kojarzy ten system to sprawa licencjonowania. Pamiętam bolesny koszt i to, że licencja była nierozerwalnie złączona z moją płytą główną. To jeszcze nie był system kojarzący mi się z nowoczesnością ale różnica pomiędzy 98 SE a 3.1 była kolosalna. I tak dla formalności – do tego momentu omawiam w zasadzie powłoki graficzne. Prawdziwe systemy zaczynają się później. Zacznijmy od mniej kontrowersyjnego.
- Windows 2000 – wspaniały system. Jeżeli pominie się niechciane opcje sieciowe (w sensie nauczy się na nie nie zwracać uwagi) to system ten dawał mnóstwo radości. Wspaniałe opcje przywracania systemu ale osobiście z tego nie musiałem korzystać nadmiernie bo system był bardzo stabilny i w sumie nie do zniszczenia. Jedyny problem to sterowniki. Pamiętam jak bywały dwie wersje (NT i nie NT) i to było upierdliwe.
- Windows Me – w mojej opinii znów świetny system. Pamiętam jak ciągle we mnie toczyła się walka co wybrać (2000 czy Me) ale ostatecznie wygrał Me. Ładniejszy i mniej upierdliwy ze sterownikami. Czytałem przeróżne opinie ludzi, którzy twierdzą, że im ciągle ten system sprawiał problemy. Ja mam odmienne zdanie bo u mnie był bezproblematyczny. Może dlatego tak ciepło nie wspominam bardzo znanego następcy czyli Windows XP.
- Windows XP – sam siedziałem na nim długo ale oprócz tego, że przyjemnością przesiadłem się na inny system to sam Windows XP nie za bardzo mi się z czymś kojarzy. Może to, że wraz z końcem korzystania z tego systemu operacyjnego nastały u mnie bardzo stabilne czasy na wielu płaszczyznach (życie prywatne, praca) a także były to początki korzystania już z laptopów i ostateczne, nieodwołalne skończenie z blaszakami. Koniec grzebania w bebechach blaszaków, koniec dociągania brakujących sterowników, koniec z upierdliwymi programikami optymalizującymi Windowsa. No bym zapomniał – to były czasy gdy drastycznie przestałem wbijać w okno wyszukiwarki słowa typu “free activation key” i generalnie torrenty i warezy przestały mnie interesować.
- Windows Vista – sam nie miałem tego systemu ale pomagałem znajomym przy ich komputerach gdy im się ten system psuł. A psuł się często. Stąd wiem, że korzystanie z tego systemu wymagało zakup leków uspokajających. Ja na szczęście po Windows XP wsiadłem na Windows 7.
- Windows 7 – napiszę tak: możliwe, że byłem jedną z ostatnich osób na świecie, która przesiadła się na nowszy system. Robiłem wszystko by mój ulubiony przez lata system operacyjny czyli Windows 7 został jak najdłużej w moich laptopach. Oprócz 100% legalności, ukrytych partycji gdzie proces reinstalacji z zachowaniem danych był jak wspinaczka na 1 metrową górę a nie na 8 tysięcznik jak w poprzednich odsłonach i pracy na kompletnym systemie to wspominam też to, że Windows 7 mi się po prostu podobał. Wizualnie. Każdy aspekt. No i był mocno intuicyjny. Mam wrażenie, że to był szczyt rozplanowania informacji i funkcji na jaki mógł wspiąć się Microsoft. Wszystko co wcześniej i co później było gorsze, nie tak doskonałe. No ale piszę jak rasowy fanboy – uwielbiałem ten system. Czas korzystania z Windows 7 obejmuje też moją pierwszą styczność z rasowym laptopem gamingowym. Wcześniej, jak już pisałem, od momentu przesiadki z Windows XP zacząłem korzystać z laptopów. Każdy z nich to była nowa sztuka ale to było coś pomiędzy typowym biurowym a gamingowym. Aż nadszedł czas metalowego (bo był cały w metalowej obudowie) szatana. Ten laptop + Windows 7 to był naprawdę dobry, zgrany zespół. Pominę, że wiele programów użytkowych mi pięknie chodziło. Chodziły mi bez problemów najnowsze i wymagające gry. Wiedźmin 3 na ultra? Bez problemu. Obecnie, w dniu w którym piszę ten artykuł, mam laptopa ale już z najwyższej półki czyli do esportu. Jest kilka (kilkanaście) razy lepszy od tamtego w zależności o jakich aspektach mówimy. Gram bardzo mało mimo, że mogę we wszystko co teraz na świecie istnieje ale lubię mieć zapas mocy i bezproblemowość w działaniu. To zapewnia mi Windows 11 ale o tym za chwilę.
- Windows 8 – dla mnie bardzo brzydki potwór z którego nie miałem ochoty korzystać. Nic mi się w nim nie podobało. Szybko wróciłem do Windows 7.
- Windows 10 – dopiero po roku od jego wyjścia przesiadłem się z 7. Pierwsze co zrobiłem to poszukałem sposoby by go jak najbardziej upodobnić do 7 (wizualnie itp.). Ponieważ z dużym opóźnieniem przesiadłem się na ten system to nie pamiętam bym miał jakiekolwiek z nim problemy.
- Windows 11 – tu znów przesiadłem się prawie natychmiast jak pojawiła się okazja. To tylko świadczy z jak małym żalem pożegnałem się z Windows 10. Dla mnie Windows 11 to jakby zainstalować większą paczkę usprawnień do Windows 10. Nie mam już mocniej bijącego serca jak przy 7. Sam system u mnie działa perfekcyjnie. Ale jest już zwykłym narzędziem do którego podchodzę bez emocji. Wiem, bo kilka rzeczy szukałem, że niektóre funkcje są w nim dość łatwo (łatwiej) do znalezienia. Ale brakuje mi tego czegoś co miał Windows 7. Nie wiem co to było ale brakuje mi. Ciągle.
Microsoft kończy wspierać Windows 10. Co to oznacza?
Oczywiste wymuszenie przejścia na Windows 11. To nie jest źle. W sumie, uważam, że to naturalne i potrzebne. Lepiej dopieszczać 1 system niż siły rozdrabniać na wiele. Ale zrobią to osoby mające Windows 10. Na świecie jest mnóstwo ludzi pracujących (korzystających) na co dzień z bardzo słabych komputerów z bardzo starymi systemami operacyjnymi. Nawet sobie my, mieszkający w Polsce, nie zdajemy spray jak biednie jest na świecie. Naprawdę, często sobie mówię w myślach, że wygrałem los na loterii rodząc się, mieszkając i pracując w Polsce.
Dal tych co jeszcze nie przeszli na Windows 11 powiem, że warto. System u mnie jest bardzo stabilny i trzeba się postarać by coś zepsuć. Pod tym względem przypomina mi Windows 2000. No i jest przyjemny dla oka – taki kolejny Windows 7. Ale jak już napisałem – nie czuje w Windows 11 tej duszy.