Film Kod da Vinci. Obrona przed krytykami. Dlaczego taki podtytuł? Wydaje mi się, że przez Internet przeszła fala skopiowanej, jednej opinii jakiegoś człeka, któremu ten film się nie podobał a człek ten miał o sobie (i o zgrozo inni też) wyobrażenie, że jest wielkim krytykiem. Więc ja amator postanowiłem stanąć w obronę tego dobrego filmu.
Film Kod da Vinci – wartka akcja?
Jeden z zarzutów tyczy się brak akcji w tym filmie. No cóż, trudno wymagać akcji nieustannej od filmu, który bardziej przypomina roszady intelektualne w stylu Arsena Lupina (tu polecam moją recenzję serialu Lupin) niż Mission Impossible. Biorąc pod uwagę kim był główny bohater to ja uważam, że poziom akcji jest w sam raz. Więcej tej akcji (kosztem roszad) i film byłby po prostu obrazem fałszywym.
Film Kod da Vinci – drewniana gra aktorska?
Argument mnie ten dosłownie rozbawił. W szczególności w kontekście tego określenia przy nazwisku Tom Hanks (odtwórca głównej roli w filmie Kod da Vinci). Świetnie zagrał. Czytałem książki Dana Brawna i to jest idealne odwzorowanie postaci wykreowanej przez tego pisarza. Co do gry pozostałych aktorów – no nie mam czego się przyczepić. Znów mogę tylko pochwalić. Co do uznania, że jedynym światłem w tej mieszance aktorskiej był McKellen. No nie zgodzę się. Nie wybił się ponad stan. Zagrał to co miał zagrać. Chyba bardzo subiektywna sympatia krytyków tak zaburzony obraz przedstawia czytelnikom ich recenzji.
Że dopiero pojawianie się w filmie postaci granej przez McKellena wzbudziło pierwszy powiew sympatii u widza? Mogę tylko zaapelować o zdjęcie klapek z oczu i nie wypowiadanie się w imieniu wszystkich widzów. Ja piszę swoją recenzję i o moich odczuciach. I powiem złośliwie, że ja przynajmniej obejrzałem film. Nie raz. I nie raz przeczytałem książkę.
Film Kod da Vinci – za mało magii zagadek?
Znów pozwolę się nie zgodzić. Jak na czas jaki został dany to udało się w filmie umieścić na tyle aury tajemniczości sięgającej dawnych wieków, że nie mam w sobie krztyny niedosytu.
Film Kod da Vinci – efekty specjalne, obraz, muzyka
Jest zarzut, że całe pieniądze poszły w wykreowaniu świetnych scen z dawnych wieków. Że te “marne” 4 minuty wykastrowały film. Nie! Znów nie i jeszcze raz nie. Film w całości jest ubrany w przepiękne sceny, obrazy, efekty i dźwięki. Nigdzie nie czułem, że jest trochę więcej lub trochę mniej. Znów apeluję o obejrzenie filmu!
Film Kod da Vinci – apel do krytyków
A w zasadzie do niektórych portali o filmach. Wstydzilibyście się umieszczać na swoich stronach oceny krytyków typu: Krytyk X, ocena 1 gwiazdka. uzasadnienie: ZERO zdań, wyrazów, znaków. Wstyd! Kolejna sprawa. Jak już pojawia się dłuższa recenzja to mam wrażenie, że pisze osoba która nie zobaczyła filmu. Zarzuty bez odniesień konkretnych. Lanie wody dla ilości wyrobionego tekstu. To też WSTYD.
I już ostatnia sprawa: odnoszę również wrażenie, że wiele recenzji to kopiuj wklej. I żeby to pochodziło z chęci zaoszczędzania czasu i wytłuczenia iluś tam stron by Google załapał i było się wysoko w rankingach. Ok. Ale obawiam się, że jest to podyktowane obecnym, powszechnym światowym trendem czyli powtarzaniem bezmyślnym czyichś zdań.
Pamiętam jak pojechałem kiedyś do Szwecji. Na wycieczkę. Na miejscu postanowiłem sobie poszukać w Internecie kilku miejsc, które mógłbym zwiedzić. I co? I to, że pierwsze 10 (a także i kolejne oczywiście) stron to ten sam top. Top 10 to kopij wklej. Top 20 to małe różnice. Wkurzyłem się i poświęcając 1 dzień ustawiłem sobie wycieczkę sam. Wyszło mi raptem kilka pozycji z tych top a reszta to 100% moja inwencja twórcza. Było fantastycznie.
I tak jest na dosłownie każdym polu. Bo w NY Times ktoś coś napisał i cały świat robi kopiuj wklej. Miejcie swoje zdanie. To apel do krytyków ale i do Was wszystkich – po prostu odbiorców mojego apelu.
Film Kod da Vinci – co kuleje?
Film u mnie ma wysoką ocenę ale zdaję sobie sprawy z niedoskonałości. Są dwie główne. Pierwsza to czas ale to żadne wytłumaczenie gdyż każdy film w wersji kinowej jest tak krojony. I dobry reżyser umie wcisnąć wszystko w tym ograniczonym czasie. Tu nie udało się do końca wysmażyć tego steka filmowego. Dlaczego?
Mamy za dużo dobrych aktorów. To powoduje nadstan. To powoduje usiłowanie danie każdemu z nich niezbędnego minimum czasu na ekranie. By “inwestycja” się zwróciła. Jest presja od producentów. Jest presja od gwiazd. W filmie Kod da Vinci miałem wrażenie, że suwak “komu ile” został dobrany najlepiej jak się dało. Nikomu nie można było dać już mniej. Ale zabrakło czasu na “danie więcej”.
Niemniej i tak udało się uniknąć takiego szoku jaki miałem okazję poczuć przy oglądaniu filmu Legion samobójców. Tam to sobie kompletnie z tym “problemem” nie poradzono. Tak więc ja doceniam wysiłki Rona Howarda (reżyser).
Z tego grzechu pierworodnego wynika druga ułomność. Że może się niektórym wydawać, że jakaś postać jest niedograna, niedopisana. Po prostu, że ma za mało czasu na ekranie. Że tylko jest statystą. Niemniej trzeba patrzeć też na całokształt. Na dzieło w całości. Dzieło dobre stworzone z nie do końca dobrych elementów. Całościowo film według mnie się broni.
To jest też dobry film do ukazania, że czasem mniej oznacza więcej. To jest dobry film do ukazania, że ważny jest balans i jeżeli się go zachowa to mamy spójność którą widz przełknie. To jak przy wakacjach. Podróży do turystycznych miejsc i spożywaniu dań, o których wcześniej nie słyszeliśmy. Czy ktoś analizuje każdą drobinę? Jeżeli danie całościowo jest dobre to nie. A ten film jest dobry.
Film Kod da Vinci – chęć obejrzenia ponownie za 2 lata
Guilty pleasure. To dobre określenie dla mojej “chęci obejrzenia ponownie”. Wynika ona jednak z jednej rzeczy. Film jest “katowany” za często w przeróżnych stacjach. Więc oglądam zawsze ale jest to za często bym poczuł po prostu pleasure.
Bardzo na marginesie: Dan Brawn pisze dość przyjemne książki ale uważam, że gdyby pisał przewodniki turystyczne byłby wręcz fantastyczny. Proszę nie odbierać tego za ujmę dla tego pisarza. To wręcz komplement.
Byłem wielokrotnie we Włoszech i tak brawurowo poprowadzonej szybko wycieczki po najznamienitszych miejscach do zwiedzania nie przypominam sobie w swoim życiu. Wszystko mi się przypomniało w tzw. 5 sekund.
Kolejnym świetnym pisarzem kompletnie nieznanym z tej strony jest… Grisham. Czytając go dosłownie czułem w ustach smak miejsc, które opisywał. Tak wiec, jak powiedziałem – nie jest to ujma a duży komplement z mojej strony.
Film Kod da Vinci – ocena
Nie mam co ukrywać, że z wielu powodów ten film wpisał się w moje ulubione aktywności i hobby, przez co może odbiór mam zbyt subiektywny. Trudno. Oceniam ten film na 8,3/10.