Dostawca jedzenia – hit na rynku pracy? Ile zarabia?

Dostawca jedzenia – hit na rynku pracy? Ile zarabia? Czy warto pracować dla Ubera czy dla Glovo? Sam miałem mnóstwo pytań na temat pracy dostawcy jedzenia. Odpowiedzi są… zastanawiające. Przynajmniej mnie skłaniają do różnych przemyśleń.

Dostawca jedzenia – hit na rynku pracy?

Zanim odpowiem na to pytanie trzeba najpierw popatrzeć na tą pracę. Rozpatruję sytuację gdzie dostawca jedzenia rozwozi je rowerem. I rozpatruję tą pracę patrząc ze swojej perspektywy. Czyli odpowiedzi czy dostawca jedzenia to hit na rynku pracy będzie subiektywna, moja. To nie będzie podpowiedź dla Was. Wszystkie wnioski czyli za czy przeciw musicie wyciągnąć sami.

Chciałbym dorobić – może jako dostawca jedzenia?

Tu nie będę się rozpisywał z jakich powodów akurat ja chciałbym dorobić sobie do pensji ale czasami o tym myślę. Zresztą te myśli jak fale przewijają się przez całe moje zawodowe życie.

Rozpatrując moją obecną sytuację to niestety. Nie jest to praca dla mnie. Wymaga ona kilku rzeczy, których nie jestem w stanie przeskoczyć.

  • mam mało czasu – ja naprawdę mam mało czasu. Przychodzę zgnojony z pracy i odliczając czas na dojście do siebie (przestaje mi ściekać ślina z ust, zaczynam myśleć, zaczynam być głodny) oraz czas na spanie (mam problemy ze snem więc to jest stosunek przerywany a więc nieefektywny a więc zużywam więcej czasu) to mam mało czasu na pełnym gazie gdzie czuję, że żyję i mogę go spożytkować na cokolwiek ale nie na dorabianie jako dostawca jedzenia. To zużyłoby mój cały czas i bym się na koniec powiesił jako osoba totalnie niezadowolona z życia (zajechana).
  • mam słabą kondycję – to ściśle wiąże się z punktem pierwszym. Tu nawet nie chodzi o kondycję jako taką. Tu chodzi bardziej o rozruszanie organizmu. Mam rower stacjonarny, ciężarki. Czasami dieta pudełkowa. Moja podstawowa praca mnie niszczy a nie zawsze mam siły by doprowadzić się do stanu pierwotnego. Nie mówiąc o podjęciu się dodatkowego wysiłku.
  • pracę tę mógłbym skreślić od razu gdybym miał dowozić autem. Nienawidzę jazdy samochodem. Nie w mieście w którym żyję i nie w trybie pracy (czyli prawie cały rok). Za to jak tylko mam wolne i wyjeżdżam poza moje miasto odkrywam na nowo uroki jazdy autem. Tutaj jest praca na rowerze. Ale to zmienia sytuację tylko o tyle, że nie mogę od razu odrzucić pracy jako dostawca jedzenia. Generalnie po obejrzeniu kilku filmików zrobionych przez pracujących w ten sposób i zobaczeniu znów drogowych (pieszo rowerowych, samochodowo rowerowych) sytuacji mam dość. A jeszcze nie zacząłem pracować jako dostawca jedzenia.
  • Mam dość kontaktu z ludźmi. Moja praca daje mi go w tak intensywnym nadmiarze, że tylko wewnętrzny obowiązek zmusza mnie do telefonów do rodziny raz na jakiś czas. W wolnej chwili bym po prostu nie wychodził z domu. Aha.. pokochałem paczkomaty. Pewnie dla tego…

Chciałbym zmienić pracę – może jako dostawca jedzenia?

Rozważałem w swoim sumieniu czy dałbym radę po prostu zakończyć moją mękę u obecnego pracodawcy i wskoczyć do nowego rozdziału czyli popracować na pełnym etacie (umownie piszę) jako dostawca jedzenia.

I wiecie co? Mógłbym. Tylko najpierw musiałbym mieć pół roku urlopu by dojść do siebie. By zetrzeć z siebie niechęć do tych rzeczy, które opisałem wcześniej. A więc nie. Ale mimo wszystko dlaczego jednak dopuszczam do siebie myśl, że mógłbym zostać dostawcą jedzenia w Glovo czy w Uberze?

Dostawca jedzenia – ile zarabia?

Wydaje się, że można zarobić pokaźną sumkę. Problemem jest niezłe wahanie się zarobków. Wszystko zależy w jakich porach dnia czy nocy pracujesz. W jakich dniach pracujesz. Domyślam się, że trzeba tak się dostosować, że zostają dla siebie mniej atrakcyjne godziny czy dni. Mniej atrakcyjne pod kątem towarzyskim. No i ważny jest czynnik u kogo się pracuje.

Na kanale YouTube dexterowski można zobaczyć, że jest potężna wręcz różnica w wyniku końcowym (stawka/godzinę) w zależności czy pracujesz np. w Glovo czy Uberze.

Dochodzi też czynnik doświadczenia. Doświadczenie w jeździe na rowerze. Doświadczenie w orientacji w mieście.

Dostawca jedzenia – Uber czy Glovo?

Gdzie można zarobić pieniądze a gdzie można w sumie za nic się narobić? Na podanym wyżej kanale YouTube autor zrobił test. W 90 minut dostarczał jedzenie dla Ubera a później też przez 90 minut dostarczał jedzenie dla Glovo.

Wyniki są porażające. Różnica w zarobkach jest ogromna. Oto one:

  • Uber – 16 PLN / godzinę
  • Glovo – 46 PLN / godzinę
Dostawca jedzenia Glovo
@pixabay.com

Dostawca jedzenia – dobre zarobki

Oczywiście na papierze to są wspaniałe zarobki (mówię oczywiście o sytuacji, gdy rozwozisz jedzenie dla Glovo). Można zarobić (na tymże papierze) ponad 7300 PLN. Ale warto pamiętać, że intensywnie zarabia się w określonych porach dnia.

Ponadto możliwość takiej pracy jest tylko w największych miastach. Ponadto nie wszędzie jest konkurencja (co zwiększa nam szanse na uczciwy zarobek bo stawki są lepsze).

Podana kwota dotyczy też doświadczonych dostawców jedzenia. Zakładam, że ja bym się cieszył jakbym osiągnął na początku 50% zarobków (nie tych na papierze ale tych rzeczywistych).

Ile ostatecznie można zarobić jako dostawca jedzenia pracując na pełnym etacie? Nie wiem ale papier mówi, że można zaryzykować i się samemu przekonać. Na przykład w sytuacji gdy i tak mamy wolne bo jesteśmy bezrobotni i szukamy pracy. Odpowiedzi na wysłane CV często przychodzą z bardzo znacznym opóźnieniem.

Dostawca jedzenia – hit czy kit?

Na pewno nie mogę powiedzieć, że praca jako dostawca jedzenia to kit. Nie przy tych potencjalnych zarobkach. Ale znając życie to hitem też nie jest. Zakładam, że przeciętnie wyciągnie się w tej pracy do 5300 PLN. A mówimy o kwocie brutto. Jeżeli chcemy mieć wszystko opłacone to zostaną nam resztki.

Ponadto jazda w totalnym upale, deszczu czy śniegu (czyli często w danym roku) to nie jest nic przyjemnego. Do tego amortyzacja sprzętu (byle jaki rower odpada, w miarę dobry smartfon i inne gadżety np. kamerka, kask i zużywanie się szybciej ubrań). O takich rzeczach się nie myśli przy pracy dorywczej. Przy pracy na stale już trzeba (np. skradziony rower może nam zamknąć biznes – musimy pomyśleć o tym jak zabezpieczyć się na taką okoliczność).

Podsumowując – w mojej ocenie jest to ciekawa alternatywa dla poszukujących pracy. Nie można jej skreślać. Warto rozważyć opcje. Ale rozważyć uczciwie. To nie jest hit ani kit. To po prostu kolejna praca gdzie za darmo pieniędzy się nie dostaje.

Dostawca jedzenia – napiwki

Na koniec w tym podpunkcie napiszę o moich przemyśleniach jako klient. Zawsze dostawcom jedzenia dawałem napiwki. Zgłębienie tematu utwierdziło mnie tylko w słuszności mojego postępowania. Po prostu doceniam bardziej pracę tych osób.

Pozdrawiam

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Powiązane artykuły

Komentarze